Relacja spisana dla Romskiego Instytutu Historycznego dnia 14 października 1997 roku.
Urodziłam się 20.03.1923 roku w
Wolbromiu w rodzinie romskiej. Wolbrom był tym miejscem gdzie w okresie
zimowym mieszkaliśmy po kilkumiesięcznej wędrówce taborami. Początek
wojny zastał nas w lasach w okolicach Tych i Bierunia. Zdążyliśmy uciec
przed wojskiem niemieckim i przemieszczaliśmy się na wschód w rejon
lasów kieleckich, wraz z Wojskiem Polskim. Jedliśmy to co żołnierze, bo
oni nam pomagali. Gdy wkroczyli Niemcy byliśmy w rejonie Kielc.
Niektórzy z nas mieszkali w opuszczonych domach, większość w swoich
wozach pod lasem. Po około roku czasu rozpoczęły się represje. Wspólnie z
rodzinami Wiśniewskich, Brzezińskich, Dolińskich, Pawłowskich,
Majewskich, Buriańskich utworzyliśmy tabor, który przemieszczał się w
kierunku Krakowa. W okolicach Miechowa Niemcy nas otoczyli i wszystkich
około 100 osób przetransportowali do getta w Miechowie. Tam był bardzo
duży barak, po jednej stronie kobiety, po drugiej mężczyźni, pamiętam,
że przedzielony był bardzo grubą kratą. Zabrali nam wszystko co
mieliśmy, nawet osobistą biżuterię i wszystkich ostrzyżono. W tym obozie
– przebywałam około 2 miesięcy, lecz Niemcy mnie wypuścili. Nie wszyscy
wyszli z tego obozu. Mama Kwiatkowska Wiktoria z domu Głowacka znalazła
się w Oświęcimiu ze swoimi siostrami w tym z moją siostrą Zofią
Kwiatkowską oraz bratem Janem Kwiatkowskim, gdzie zginęli. Tata został
wywieziony do Niemiec do obozu w Ravensbrück. Gdy wypuścili nas z
Miechowa, była to jesień, szukaliśmy miejsca na przezimowanie. Znając
dobrze okolice wraz z rodzeństwem wróciliśmy do Wolbromia. Często wraz z
innymi cygankami wędrowałyśmy na Śląsk za jedzeniem. W czasie kolejnej
wędrówki, gdy przechodziłyśmy przez most na Przemszy w Modrzejowie
Niemcy nas zatrzymali, bo volksdeustch powiedział, że podejrzanie
wyglądałam i za to zamknęli mnie w więzieniu w Mysłowicach, gdzie byłam
około 2 miesiące. Z więzienia wywieźli mnie do pracy w Sosnowcu, a potem
w Będzinie. Zatrudniali mnie przy pracach porządkowych, przy rozbiórce
domów i przy drogach. Wraz z drugą cyganką Pawłowską uciekłyśmy z tych
prac i ponownie ukrywałam się w lesie. Spotkałam innych cyganów i
wędrowaliśmy ponownie w okolice Kielc i Radomia. Tam też zostałyśmy
zatrzymane i przewiezione do getta w Kielcach. Tam pracowałem przymusowo
przy budowie dróg, rowów oraz umocnień wojskowych. Przypuszczam, że
było to na początku 1942 roku. W getto byłam razem z moją córką
Leokadią, ale opiekowałam się również dziećmi z rodziny Buriańskich,
Piłków oraz Pawłowskich. Wielu z nich żyje jeszcze i utrzymujemy z sobą
bliskie kontakty. W styczniu 1945 roku przyszli Rosjanie i wojna się
skończyła. Do końca lat 60 –tych wędrowaliśmy taborem wraz z innymi
rodzinami. Władze dały nam mieszkanie w starych budynkach w Oświęcimiu.
Obecnie mieszkam w Chrzanowie.
Na tym relację zakończono
Relację sporządził: Maciej Pawłowicz
Relację złożyła: Anna Kwiatkowska
Romski Instytut Historyczny w Oświęcimiu